poniedziałek, 15 czerwca 2009

Bangkok yeah!

Na poczatku przepraszam wszystkich, ktorzy niepokoja sie o swoje dzieci, wnuki itd., ze od dwoch dni nie dawalysmy znaku zycia. Internet jest tu co krok, nie ruinuje kieszeni, ale nie przypuszczalysmy ze tu bedzie tak fajnie ;-) !!!
Ciezko opisac wrazenia, nieunikajac nasladownictwa, banalu i zawodu czytajacych, ze jakies suche informacje podaje. Zwiedzamy Bangkok, szybko, szybko, bo to tylko dwa dni. Po powrocie do hotelu padamy jak muchy.
Mam notesik przy sobie i zapisuje wrazenia, oto one: filmy Wong Kar Wai'a, cicha wesola muzyczka z niewidzialnego zrodla, spokoj, halas, mrygajace ekrany komputerow, milosc na ulicy, bogactwo smakow, mnisi, mlodziez amerykanska, zmeczone dzieci, bezsenna noc, dzungla za oknem, ptaki cwierkaja, pija koguty, ulewa, sen.


Wszystko jest w porzadku, mamy ladny hotel, nie okradli nas jeszcze, jest troche goraco, ale za chwile w polsce bedzie tak samo. codziennie leje deszcz. Zaraz pociagiem sypialnym jedziemy do Chiang May, tam planujemy okolo cztrech dni, a potem laos. jest duzo wrazen, przepiekna kultura, niesamowita architektura, swiatynie, kuchnia---> cos niewyobrazanego dopoki sie nie sprobuje. Na rzie naprawde stac mnie tylko na maksymalnie dwuwyrazowe impresje. Moze to zdanie najlepiej odda co czujemy: zalujemy ze nie ma Was tu z nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz