Jestesmy w Laosie, Luang Prabang. Podroz lodzia to kolejne (po pociagu) wyzwanie, ale bardziej dla rodzicow. Dzieci znow bawily sie swietnie, Aldona byla wytatuowana od stop do glow...Nocleg w miescinie bez elektrycznosci, wylaczaja o...polnocy? Z jedzeniem lokalnym jest slabo, bo nawet jak zamawiasz "not spicy" to i tak jest spicy, wiec dzieci jada na pankejkach i spagetti i jajecznicy i jogurtach. W LP zostajemy do 24 czerwca, potem Ignas do Bangkoku, a Zosia do Kambodzy.
Nie mozna tu nic wrzucac do sieci, wiec na razie zdjec nie ma.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz