środa, 24 czerwca 2009

Znajdz Zosie w Laosie!

Wstap na jednego


Spedzamy czwarty dzien w Luang Prabang. Wczoraj lalo! Juz sie ludzilam, ze wystarczylo wspomniec o tym, ze nie pada i od razu zaczelo, ale byla to radosc przedwczesna - dzis znowu nic.
Dzis poszlysmy na obiad do knajpki na przeciwko Vat Visunnarat. Zadnej reklamy, tylko dwa stoliki przed domem. Pani gotuje wspaniale tanie zupy, a pan podaje wysmienita lao cafe. Lokalsi zachwycaja sie uroda Zosi i Ignasia. "Bjutiful, bjutiful" "Krasawica" uslyszalam nagle! Pan wlasciciel uslyszal jak rozmawiamy z Zosia i przypomnialo mu to jezyk w ktorym studiowal pare lat temu, czyli rosyjski. I zaczelismy rozmawiac po rosyjsku!!!! To bylo niesamowite! Szczegolnie, ze obok siedziala grupka mlodziezy z Colombii i byli przekonani, ze rozmawiamy w LAO. :D
Zrobilam na nich ogromne wrazenie, a ja to lubie ;-).
Wieczorem trafilysmy z Zosia na wspanialy nocny targ z jedzeniem. Ryby, kurczaki, warzywa i nawet ZIEMNIAKI! Zosia sie najadla. O piatej rano wstajemy i lecimy do Kambodzy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz